18 Wheels of Steel Across America - dzieło czeskiego SCS Software wydane przez podległe mu THQ ValuSoft to kolejna propozycja dla tych wszystkich, którzy szczerym uczuciem darzą osiemnastokołowce, a nie dorobili się kategorii C + E. Across America stanowi zarazem, co wiem po sobie, spełnienie wszelkich marzeń tych, którzy zęby zjedli (zgrzytając nimi) na pierwszym 18 Wheels of Steel. Tak jak on jest handlowym simem, a jego celem stworzenie imperium przewozowego. W odróżnieniu od tamtej gry jednak droga ku milionom wiedzie gładką trzypasmową autostradą, nie zaś wąską ścieżką pełną monstrualnych dziur.
Niewątpliwy kasowy sukces filmu Bad Boys 2 postanowili zdyskontować ludzie z Blitz Games i Empire lnteractive, prezentując nam grę BadBoys II. W grze na przemian wcielasz się w rolę to jednego, to drugiego bohatera. Obaj mają strzec prawa na ulicach Miami, co w interpretacji twórców gry zawiera się w regule „przyj i ziej”.
Read more: Bad Boys II. Jak robi się z przeciętnego filmu słabą grę.
Pierwsze wieki naszej ery obfitowały w krwawe wydarzenia. Imperium Rzymskie z każdym rokiem poszerzało terytorium, podbijając coraz to nowe plemiona. Wydawało się, iż nic nie jest w stanie zatrzymać tej znakomicie wyszkolonej i zorganizowanej machiny wojennej, a imperium będzie istnieć wiecznie. Nic... Poza bandą brudnych dzikusów, którymi właśnie w Against Rome przyjdzie nam dowodzić.
Historia, która pcha cię, drogi graczu, w studnię okrucieństwa i przemocy, rozpoczyna się od najazdu na odległą kolonię ziemską w systemie Besalius. Agresywna rasa kosmitów, zwanych Breed, anektuje bazę i wycina w pień jej mieszkańców. Ziemia odpowiada, wysyłając w kosmos flotę. Wojna jest długa i krwawa. Ludzie ostatecznie wygrywają, jednak na Ziemię powraca tylko jeden ocalały statek - Darwin.
Do gry podszedłem poczwórnie uprzedzony. Przede wszystkim tytuł sugeruje, ze gra jest próbą podpięcia się pod niewątpliwy sukces komercyjny zbliżającej się hollywoodzkiej super produkcji. Po drugie, dystrybutorem gry jest ValuSoft, firma słynąca z wydawania gier budżetowych i niekoniecznie wartych uwagi. Potrzecie, okładka była fatalna i kiczowata. Po czwarte wreszcie, Battle for Troy stworzyli ludzie z ZONO, którzy popełnili wcześniej Riot Police (recenzję napisałem już jakiś czas temu, ale wciąż czeka ona na publikację).